Orzeł Wólka Niedźwiedzka - Błękit Żołynia 5:2 (3:0)
Bramki: Piotr Noworol 49', Adrian Gwizdak 87'
Skład: J. Prucnal (J. Ślęk 45') - G. Dudek (M. Pawlik 87'), D. Lic, R. Noworol, M. Połeć (T. Szmuc 46'), P. Noworol, Ł. Rupar, K. Tryniecki (A. Gwizdak 60'), D. Szpila (B. Danielewicz 71'), K. Urban, M. Rupar
Więcej w rozwinięciu...
Tak padły bramki:
3 min. - Szybkie rozegranie piłki w środku pola przez graczy Orła, piłka dociera na lewe skrzydło, płaskie dośrodkowanie dociera do napastnika, który mocnym strzałem z bliskiej odległości umieszcza piłkę w siatce, choć ta jeszcze po drodze odbija się od poprzeczki. Orzeł - Błękit 1-0.
11 min. - Strzał zza "16" gracza Orła, piłkę blokują nasi obrońcy, jednak ta odbija się tak niefortunnie, że trafia do lepiej ustawionego gracza gospodarzy, mocne uderzenie ląduje w siatce. Orzeł - Błękit 2-0.
18 min. - Dośrodkowanie z rzutu wolnego gospodarzy niemal z połowy boiska. Mały "bilard" w naszym polu karnym kończy się samobójczą bramką R. Noworola. Orzeł - Błękit 3-0.
49 min. - Piłka dociera na prawą stronę pola karnego do Dawida Szpili, którego strzał ręką blokuje obrońca Orła. Rzut karny zostaje pewnie zamieniony na bramkę przez Piotra Noworola. Orzeł - Błękit 3-1.
56 min. - Kolejne dośrodkowanie z lewej strony boiska gospodarzy. Nieporozumienie bramkarza z obrońcami skutkuje tym, że do piłki dopada napastnik Orła i z bliskiej odległości zdobywa kolejną bramkę. Orzeł - Błękit 4-1.
66 min. - Kolejne dośrodkowanie, które dociera do adresata. Strzał głową ląduje na poprzeczce naszej bramki, piłka jednak wraca do innego gracza Orła, mocne uderzenie pod poprzeczkę daje hat tricka Frączkowi. Orzeł - Błękit 5-1.
87 min. - Dośrodkowanie z rzutu rożnego Błękitu dociera do będącego na "długim słupku" Szmuca, ten zgrywa na środek do Adriana Gwizdaka, który nie ma problemów z trafieniem do siatki. Orzeł - Błękit 5-2.
Ogólne podsumowanie meczu:
Spotkanie z Orłem Błękit rozpoczął fatalnie, chociaż już w pierwszej minucie to nasz zespół mógł wyjść na prowadzenie. Prawym skrzydłem urwał się Dawid Szpila i oddał celny strzał, na posterunku był jednak bramkarz i wyłapał uderzenie. Później przez długi, długi czas na boisku rządzili gospodarze. Trzy bramki w 20 minut, do tego gra w osłabieniu, po czerwonej kartce dla Rafała Noworola. Nie zapowiadało to nic dobrego, ale paradoksalnie właśnie w 10 Błękit spisywał się nieco lepiej. Do końca pierwszej połowy nie udało się stworzyć żadnej sytuacji, rywale jednak często pudłowali, więc wynik nie uległ zmianie. Po przerwie było nieco lepiej. Błękit zmienił ustawienie, zaczął grać 3 obrońcami, w końcu nie było nic do stracenia. Już 5 minut później udało się zdobyć bramkę, gdzieś tam mogła pojawić się nadzieja na choćby jeden punkt, była ona jednak bardzo złudna. Już chwilę później rywale powinni podwyższyć prowadzenie, jednak strzał nieobstawionego napastnika z 5 metrów był bardzo słaby i wyłapał go wprowadzony w przerwie Ślęk, który zadebiutował w Błękicie tym spotkaniem. Nasi zawodnicy zaryzykowali z przodu, co skutkowało kontratakami. Zaraz po czwartej bramce kolejną sytuację sam na sam zmarnował zawodnik Orła, strzelając obok bramki. Nasz zespół także dochodził do sytuacji strzeleckich, ale fatalnie pudłował. Po odbiorze piłki przez Ł. Rupara, świetne dogranie na środek do K. Urbana, a ten mając przed sobą tylko bramkarza uderza nad poprzeczką. Chwilę później do sytuacji sam na sam doszedł M. Rupar, jednak ostatecznie nie oddał nawet strzału, bo zdążył wrócić obrońca. W końcu kolejna sytuacja sam na sam, tym razem T. Szmuc, uderzenie broni bramkarz, do dobitki dopada K. Urban, uderza jednak w ustawionego na linii bramkowej obrońcę. W ciągu kilku minut Błękit miał 3 bardzo dobre okazje na zdobycie bramki, które powinien zamienić na gole. Rywale jednak nie pozostawiali złudzeń, że to oni są tego dnia lepsi, co dobitnie widać w statystykach meczowych. Warto odnotować jeszcze jeden strzał w poprzeczkę zza pola karnego w wykonaniu gospodarzy. Bardzo słabe spotkanie naszego zespołu, można się chyba pocieszać jedynie tym, że tak wiele błędów, to wykorzystany limit już na kolejne kilka spotkań. Pozytywem może też być stosunkowo duża liczba stworzonych sytuacji z przodu, szczególnie grając w "10". Jak widać nie ma co patrzeć na tabelę i to, że ktoś ma mniej czy więcej punktów. Każdy mecz to inna opowieść, a ta była dla nas tragedią bez happy endu. Oby to był tylko jednorazowy wypadek przy pracy. Czy tak będzie? Przekonamy się już wkrótce.