Błękit Żołynia - Orzeł Wólka Niedźwiedzka 0:0
Skład: A. Gwizdak - G. Dudek, D. Lic, R. Noworol, K. Markowicz (M. Świątoniowski 46'), Ł. Rupar, (B. Danielewicz 46') K. Tryniecki (T. Szmuc 64'), P. Jagustyn, K. Urban, D. Szpila (M. Pawlik 64'), M. Rupar
Więcej w rozwinięciu...
Ogólne podsumowanie meczu:
Spotkanie z Orłem zapowiadało się jako hit 17 serii gier. Oba zespoły przed rundą wiosenną mogły śmiało mierzyć w najwyższe cele, jednak wyniki pierwszych spotkań mogą być nieco rozczarowujące. Mecz zaczął się dość spokojnie dla obydwu zespołów, nikt nie kwapił się do szaleńczych ataków, jako pierwszy na bramkę uderzał Krystian Tryniecki, ale posłał piłkę wysoko nad poprzeczką. W dalszej części pierwszej połowy przewagę zaczął uzyskiwać Orzeł. Raz po raz świetnie zabierał się z piłką ich lewoskrzydłowy, który narobił też wiele szkody Błękitowi w pierwszym spotkaniu. Po jednym z dośrodkowań piłka dotarła do napastnika gości, który umieścił ją w siatce, ale sędzia wskazał spalonego, o którego duże pretensje mieli zawodnicy z Wólki. Innym razem sytuacja była bardzo podobna. Płaskie dośrodkowanie z lewej strony, wydawało się, że piłkę ma Gwizdak, jednak po lekkim zamieszaniu strzał zdołał oddać snajper gości, tym razem jednak świetnie zaasekurował bramkarza Konrad Markowicz i wybił piłkę z linii bramkowej. Błękit odpowiedział rzutem wolnym, gdy z daleka celnie uderzał K. Urban, bramkarz jednak był czujny i odbił piłkę do boku. Innym razem po zagraniu G. Dudka w dobrej sytuacji znalazł się P. Jagustyn, ale chyba sam się zawahał czy strzelać czy podawać, w związku z czym jego zagranie zablokował obrońca. Po stracie Markowicza na własnej połowie jeszcze jedną szansę miał Frączek, ale jego celne uderzenie na rzut rożny sparował Gwizdak.
Druga odsłona była nieco inna, trener dokonał dwóch zmian już w przerwie, dwóch kolejnych po 20 minutach i to Błękit atakował częściej. Na konkretne okazje do zdobycia bramki musieliśmy jednak znowu chwilę poczekać. Dwukrotnie po dośrodkowaniach do piłki wychodził bramkarz Orła, ale nie udawało mu się jej złapać, ciągle jednak futbolówkę wybijali obrońcy. Goście zaatakowali kilka razy i znów było groźnie. Oprócz bardzo dużej liczby rzutów rożnych mieli także słupek, znów po akcji lewym skrzydłem. Innym razem do strzału głową doszedł napastnik Orła, ale uderzenie było zbyt lekkie by zaskoczyć Gwizdaka. W naszej drużynie znów z wolnego próbował Urban, ale skończyło się tylko rzutem rożnym, innym razem po kornerze do piłki doszedł Danielewicz, ale wydaje się, że piłka była zbyt wysoko na strzał nogą i gdyby uderzał głową to mogłoby się skończyć bramką. Kolejny raz uderzał zza pola karnego Urban, ale tym razem z akcji, piłka strzelona "z powietrza" zatrzymała się na bocznej siatce. Niewiele zabrakło do przepięknego trafienia. "Piłkę meczową" miał Marcin Pawlik, jednak znów fantastycznie spisał się obrońca rywali, który w ostatniej chwili zablokował to uderzenie.
Remis z pewnością jest delikatnym niedosytem dla obu zespołów. Prowadząca dwójka punktuje bardzo dobrze i odjechała już na 10 i 8 punktów od Błękitu (o jeden więcej od Orła). Bardzo ciasno zrobiło się za to na miejscach 3-7, gdzie w obrębie jednego punktu mieści się aż 5 drużyn. Szykuje się ciekawa walka o miejsca w czołówce. Następny jej odcinek już w niedzielę w Dylągówce.