- autor: tomziom, 2016-05-17 17:44
-
Start Borek Stary - Błękit Żołynia 0:0
Skład: A. Gwizdak - M. Świątoniowski (M. Połeć 71'), R. Noworol, G. Dudek, K. Markowicz, K. Urban, P. Jagustyn, K. Tryniecki, B. Danielewicz, D. Szpila (T. Szmuc 75'), M. Rupar
Więcej w rozwinięciu...
Ogólne podsumowanie meczu:
Już przed spotkaniem zanosiło się na to, że będzie ciężko. W kadrze meczowej zabrakło Damiana Lica i Łukasza Rupara, z powodu kontuzji odniesionej w środowym spotkaniu nie zagrał także Marcin Pawlik (na następny mecz powinien już wrócić do gry). Po raz pierwszy za to w podstawowym składzie zagrał w tym sezonie Marek Świątoniowski. Mecz mógł się świetnie rozpocząć dla naszej drużyny. Już w 5 minucie gry na strzał zza pola karnego zdecydował się Tryniecki, uderzenie leciało w środek bramki, ale goalkeeper rywali wypuścił piłkę z rąk, jednak zdążył w ostatniej chwili wrócić i wybić futbolówkę z linii bramkowej. Optyczną przewagę jednak niemal od samego początku mieli gospodarze. Gra na niewielkim boisku toczyła się głównie na naszej połowie, co dawało sporo okazji do stałych fragmentów gry. Po jednym z nich do strzału głową doszedł zawodnik z Borka, ale uderzył nad poprzeczką. Najgroźniejszą okazję w całym spotkaniu Start zmarnował w 20 minucie. Zagranie z lewej strony w pole karne, kozłująca piłka mija cały nasz blok defensywny i dociera do adresata, który znajduje się w sytuacji sam na sam. Świetnie spisuje się jednak Gwizdak i odbija uderzenie. Kolejne zagrożenie ze strony gospodarzy to następny rzut rożny. Po małym zamieszaniu piłka trafia w okolice 11 metra do zawodnika Startu, który uderza bez przyjęcia, mocne uderzenie, na nasze szczęście przeleciało tuż obok słupka. W końcówce pierwszej połowy dobrze skontrował Błękit. Piłkę odzyskał Urban i nasz zespół wychodził trzech na dwóch. Wspomniany zawodnik postanowił jednak sam zakończyć sprawę, podciągnął niemal do linii szesnastego metra i uderzył tuż obok słupka. Druga część gry przez długi czas było dużo bardziej spokojna i po prostu nudniejsza niż pierwsza. Gospodarze ciągle więcej razy znajdowali się na naszej połowie, ale nie mieli pomysłu na sforsowanie defensywy Błękitu. Strzały z dystansu przelatywały nad poprzeczką, lub obok słupków, a gdy już udało się celnie uderzyć to większych problemów nie miał Gwizdak. Żołyniacy nie atakowali zbyt często, a gdy już udała się kontra, to też strzały nie były celne. Emocje "wróciły na boisko" dopiero w ostatnich minutach. Najpierw po składnej akcji Borku piłkę zmierzającą do siatki wybił Markowicz, następnie w roli głównej wystąpił wprowadzony na boisku trener Szmuc. Jego uderzenie z 20 metrów zatrzymało się jednak tylko na poprzeczce bramki gospodarzy, a innym razem po zagraniu od Jagustyna uderzył celnie, ale strzał złapał bramkarz. Dwie minuty przed końcem nasz zespół zmarnował "piłkę meczową". Po rozegraniu piłki na prawe skrzydło dośrodkował Jagustyn, piłka dotarła do Rupara, który uderzył celnie z bliska, ale jakimś cudem piłka zamiast w siatce trafiła w bramkarza rywali. Piłka wróciła jednak do Michała, który odegrał futbolówkę do Szmuca, jego uderzenie jednak znów odbił goalkeeper Startu. Ostatecznie mecz zakończył się bezbramkowym remisem.