KS Błękit Żołynia - strona nieoficjalna

Tak padła bramka: 

25 min. - Krystian Tryniecki zagrywa górną piłkę na lewą stronę do Krzysztofa Urbana, obrońca gospodarzy będący w polu karnym ręką zatrzymuje to zagranie. Do rzutu karnego podchodzi Piotr Noworol i skutecznie go egzekwuje. Leśna - Błękit 0-1. 

Ogólne podsumowanie meczu: 

Ta historia jest wręcz filmowa, dlatego też warto od początku przedstawić o co w niej chodziło. W dniu meczu ślub brał zawodnik naszej drużyny - Damian Lic, a wśród gości weselnych znaleźli się piłkarze podstawowego składu: Michał Rupar, Łukasz Rupar, Rafał Noworol, Piotr Noworol. Błękit od dłuższego czasu starał się przełożył to spotkanie, jak wiadomo wesele to nie jest sprawa nagła, wszyscy wiedzieli o tym wydarzeniu. Działacze Leśnej jednak doskonale znając sytuację nie zgodzili się na przełożenie spotkania na inny termin. Kibice pewnie pamiętają mecz Błękitu z Łukawcem, który rozgrywany był w środę? Tam właśnie sytuacja była podobna i nikt z naszego klubu nie robił problemów z przełożeniem spotkania na inny termin. Klub z Wólki Podleśnej nie odrobił chyba też zadania domowego z poprzedniego przypadku, gdy mecz Błękitu z Palkovią Palikówka rozgrywany był dzień po ślubie Michała Rupara (wówczas również rywale nie zgodzili się na zmianę terminu). Tamto spotkanie Błękit wygrał 4-1. Wracając jednak do wydarzeń najświeższych, Błękit ze średnią wieku 22 lata i dość skromną ławką rezerwowych przystąpił do meczu. Głównym zaskoczeniem w składzie była obecność Piotra Noworola, który "urwał się" z wesela na chwilę, aby wspomóc kolegów i wystąpić w tym spotkaniu. Za takie zachowanie, nawet gdyby mecz zakończył się wysoką porażką należy się wielki szacunek i każdy powinien docenić ten wyczyn. Skoro jednak miało być filmowo, to właśnie wspomniany zawodnik zdobywa jedyną bramkę w tym meczu, która daje nam trzy punkty. Cóż za historia! 

Przechodząc do samego spotkania, nie było ono porywającym widowiskiem. Gospodarze próbowali coś stworzyć, często lewą stroną urywał się skrzydłowy Leśnej, ale nie potrafili oddać ani jednego celnego strzału przez całą pierwszą część gry. Najgroźniej było chyba, gdy po dośrodkowaniu z lewej strony do piłki doszedł zamykający akcję gracz gospodarzy, ale nie dał rady uderzyć celnie. Po stronie Błękitu już w 10 minucie nastąpiła zmiana, która przeorganizowała delikatnie nasz zespół. Do ataku przeszedł Filip Kosior (nominalny pomocnik), a na skrzydle grał Marcin Połeć (obrońca). Gdy nasz zespół wyżej podchodził do pressingu to obrońcy z Wólki dość często się gubili i tracili piłkę, ale zagrania naszych zawodników były zbyt mocne, lub niedokładne. Próby strzałów z dystansu okazywały się natomiast celnymi... rozciągnięciami na skrzydło. W drugiej połowie emocji było więcej. Gospodarze, co zrozumiałe, bardziej postawili na ofensywę. Przyniosło im to kilka stałych fragmentów, po których nie było zagrożenia. Strzał z dystansu, wyłapany na raty przez Gwizdaka, czy też w końcu bramkę, której sędzia nie uznał, bo strzelec był na spalonym. Błękit nie potrafił odpowiedzieć, poza bardzo niecelnym strzałem Jagustyna w tym okresie gry Leśna mogła być spokojna o swoje "tyły". Sytuację na boisku znacznie skomplikowała głupia czerwona kartka dla Kosiora, który obie żółte kartki otrzymał w ciągu 5 sekund i żadna z nich nie była owocem faulu. 15 minut, które w praktyce przeciągnęło się do 25 minut w osłabieniu to był ciężki czas dla naszej drużyny. Chociaż paradoksalnie to właśnie w "10" Błękit był bliższy podwyższenia prowadzenia. Z kontrami wychodzili Urban, czy Tryniecki, ale strzały były niecelne. Innym razem, gdyby wspomniany Urban lepiej przyjął piłkę po błędzie obrońcy to miałby sytuacje sam na sam, jednak futbolówka odskoczyła mu zbyt daleko i szybszy był bramkarz. Zawodnicy z Wólki w zasadzie całym zespołem gościli na naszej połowie, ale zbyt wielu dogodnych sytuacji sobie nie stworzyli. Najgroźniej było, gdy jedna z prostopadłych piłek dotarła do napastnika, ale Gwizdak dobrze skrócił kąt i odbił jego uderzenie. Innym razem po stałym fragmencie piłkę z powietrza uderzał gracz Leśnej, ale ten strzał zatrzymał się na bocznej siatce. Sędzia doliczył aż 7 minut, nawet biorąc pod uwagę, że chwilę czasu pomocy potrzebował Gwizdak po tym jak był faulowany przez napastnika to wydaje się, że i tak sędzia trochę przesadził. W tym okresie jeszcze raz bardzo groźnie było po rzucie rożnym gospodarzy, ale chyba sam gracz Leśnej nie wie czemu nie skierował piłki do siatki. Ostatecznie po 54 minutach i 28 sekundach drugiej części gry arbiter zakończył spotkanie. 

Błękit zostawił dużo zdrowia na boisku i wyszarpał zwycięstwo. Gratulacje należą się całemu zespołowi, ponoć klasowe drużyny poznaje się właśnie po tym, że potrafią rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść nawet gdy nie idzie. Z pewnością Żołyniacy nie rozegrali najlepszego meczu, rzut karny był jedynym celnym strzałem na bramkę, ale osiągnęli swój cel. Kapitan zespołu Piotr Noworol chciał zadedykować swoją bramkę oraz zwycięstwo w tym meczu Młodej Parze. Raz jeszcze wszystkiego najlepszego dla Damiana i Gosi. 

PS. Nie tylko działacze z Wólki Podleśnej nie potrafią dostosować swojego zachowania do ogólnie przyjętych reguł. Problemy zdarzyły się także na trybunach, gdzie doskonale znany wszystkim klubom w okolicy kibic Błękitu Maciek, zwany Markiem jak na każdym meczu dopingował Błękit śpiewając i bębniąc. Pewnej grupie osób strasznie się to nie podobało i poza wyzwiskami zabrali i wyrzucili mu pałkę do bębna. Jak komuś nie podoba się doping to niech nie przychodzi na stadion, albo samemu zrobi lepszy, głośniejszy. Marek nigdy nikogo nie obraża i dopinguje kulturalnie, a to co wyprawiali "kibice" gospodarzy jest karygodne. Pomijając już fakt, że nasz kibic jest osobą niepełnosprawną. Oby jak najmniej takich ludzi na trybunach!

• Komentarzy [2]
• czytano: [614]
• DO