Błękit Żołynia - Strumyk Malawa 0:0
Skład: A. Gwizdak - M. Pawlik (K. Markowicz 75'), R. Noworol, Ł. Rupar, G. Dudek, P. Noworol (M. Rupar 70'), B. Wawrzaszek (K. Tryniecki 84'), B. Danielewicz (S. Pszona), P. Walawender (S. Koba 72'), T. Czarnota (S. Suszek 89'), M. Dudek
Więcej o meczu w rozwinięciu...
W porównaniu z poprzednim meczem, w którym Błękit zmierzył się z Iskrą Jawornik Polski, w meczowej jedenastce nastąpiła jedna zmiana. W miejsce Konrada Markowicza na boisku od pierwszej minuty zobaczyliśmy Marcina Pawlika.
Spotkanie - jak na lidera przystało - nieco odważniej zaczęli piłkarze Malawy. Częściej znajdowali się przy piłce, próbując jednak znaleźć drogę do bramki Błękitu z zachowaniem pewnej dozy ostrożności. Nasi piłkarze byli dobrze zorganizowani taktycznie w defensywie, co przy mało wyszukanym sposobie konstruowania akcji ofensywnych drużyny gości, sprawiło, że faworyzowany przed meczem Strumyk nie miał pomysłu jak zagrozić bramce strzeżonej przez Adriana Gwizdaka. Mało tego, w przeciągu dwóch kwadransów, to Błękit miał lepszą okazję do objęcia prowadzenia, kiedy to po zamieszaniu w polu karnym gości bliski zdobycia gola był Marcin Dudek. Jeden z obrońców Strumyka tak niefortunnie wybił futbolówkę głową, że ta trafiła do naszego napastnika, który momentalnie zdecydował się na strzał z pierwszej piłki. Niestety minimalnie chybił.
Ciekawiej na placu gry zrobiło się w końcówce pierwszej połowy, kiedy to ożywiły się skrzydła przyjezdnych. Najpierw po akcji z prawej strony, Kacper Rączka dopadł pierwszy do górnej piłki zagranej za naszą linię obrony i widząc nieco spóźnionego z wyjściem z bramki Gwizdaka, decyduje się na strzał lobem. Piłka kozłuje na piątym metrze i przelatuje tuż na poprzeczką. Chwilę później ten sam zawodnik - tym razem z lewej strony - wpada w pole karne uderzając piłkę w kierunku dalszego słupka. Rehabilituje się nasz bramkarz, który świetnie paruje ten strzał, a kilka chwil później kolejny. Tuż przed końcem także nasz zespół miał swoją szansę. Z rzutu wolnego nieznacznie pomylił się Bartek Wawrzaszek.
Druga połowa to jeszcze większa dominacja Strumyka i jeszcze lepsza gra Gwizdaka. Tuż po wznowieniu gry żołyński golkiper ratuje zespół przed utratą gola po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Chwilę później po raz kolejny nie daje się pokonać przy uderzeniu z granicy pola karnego. Jednak najbardziej niesamowitą interwencją popisuje się w 72 minucie meczu. Znajdujący się na około dwudziestym metrze zawodnik gości przyjmuje górne podanie udem i uderza z powietrza. Mocno bita piłka zmierza w kierunku dalszego słupka, ale w ostatniej chwili jej tor lotu zmienia Gwizdak, który wyciąga się jak długi i wybija ją na rzut rożny. W końcówce impet ataków przyjezdnych słabnie, a że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić to stara jak świat piłkarska prawda. Tym razem jednak przysłowie się nie sprawdziło, gdyż kilka minut przed końcem Marcin Dudek nie trafił w piłkę po wrzutce z bocznej strefy placu gry.
Patrząc na przebieg spotkania możemy być zadowoleni ze zdobycia jednego punktu, z woli walki naszej drużyny oraz postawy Adriana Gwizdaka. Minusem z pewnością jest brak celnego strzału na bramkę Strumyka.
Kolejny mecz już w środę. W zaległej kolejce przyjdzie nam udać się do Niechobrza, z którym w rundzie jesiennej zremisowaliśmy 1:1.